Kiedyś pękła mi rurka w nagrzewnicy i takie coś napisałem:

Spread the love

Kłaniam się
Nie znoszę takich sytuacji, wyobraźcie sobie jedziecie z całą rodziną do domu, do pokonania jeszcze 145 km i niespodziewanie przestaje działać nagrzewanie w samochodzie, a na zewnątrz mróz -4 stopnie. Smarkacze marzną kobieta narzeka ja cały zestresowany. Dobrze, że należący do mnie Land Cruiser HDJ 80 ma 2 nagrzewnice i wysiadła ta przednia a tylnia działała, więc jakoś dojechaliśmy. Na drugi dzień żona smarka i dzieciaki również zaczęło brać. Więc sunę do mechanika i demontujemy cały kokpit robota na parę ładnych godzin, przy okazji kilka zaczepów plastikowych się popsuło (w rzeczy samej same się popsuły). No, ale dobrze nagrzewnica wyciągnięta a w środku tyle brązowo-rudej mazi syfu, że zgroza. Płukałem to cały dzień, wlewałem kwas solny i sodę, udało się oczyścić do tego rzecz jasna kilkukrotne czyszczenie całego układu chłodzenia. Ile tam było brudu takiej rdzawo-brunatnej mazi, upatruję, że poprzedni właściciel chciał uszczelnić chłodnicę i wsypał najogromniejsze przekleństwo z dodatków do samochodu, jakie człowiek mógł wymyślić.

  • uszczelniacz do chłodnic, ten gnój oblepił ścianki wewnątrz układu chłodzenia i stąd mój problem.

Niemniej jednak to nie koniec. Okazało się, że nagrzewnica ma uszkodzone obydwie rurki, wlotowy i wylotowy, myślę, że w takim razie ktoś wlał to świństwo. Jak przemyłem nagrzewnice to można bylo zobaczyć te rysy na rurkach mosiężnych. A jeszcze wtrącę, że pierwej w samochodzie cały czas czułem woń płynu chłodniczego, ale nie wiedziałem, co może być przyczyną teraz już wiem.

No i teraz kłopot, co robić?

Nowa nagrzewnica cena kosmiczna jak większość oryginalnych części do Land Cruisera ( mój rocznik 1994 HDJ 80 już sprzedany), na allegro szukałem, ale nie znalazłem zresztą nawet to, jaką miał bym gwarancję, że wsio z nią było by ok. No i tu postanowiłem wziąć sprawę w swoje ręce, ponieważ moim hobby jest odlewnictwo rekonstrukcyjne min. sprzączek do pasów średniowiecznych, i jedną z technik w całej tej zabawie jest lutowanie twarde, więc. Oczyściłem obydwa króćce kwasem lutowniczym, zmatowiłem włókniną szlifierską, odpaliłem mój super palnik na propan butan Perun, lut srebrny w rękę i cheja. Na polutowanie zużyłem prawie całą laskę lutu srebrnego różowego. Lutowałem lutem 25 procent srebra, potrzebuje on nieco większej temperatury, ale jest dozwolone nim zalewać szersze szczeliny niż lutami o wyższej zawartości srebra tymi niebieskimi żółtymi i zielonymi. Tam jest srebra 30 45 procent czyli bardzo dużo.

https://domtechniczny24.pl/druty-do-lutowania-twardego.html

Efekt był niezwykły, oprócz tego, że zalałem szczeliny to wzmocniłem jeszcze kolanka na zgięciu, mechanik jak zobaczył nagrzewnicę to wyraźnie widziałem, że był lekko zszokowany, na początku mi odwodził lutowanie, jako bardzo niepewne. Ale ja wiem, że taki lut srebrny jest ogromnie trwały, wytrzymały na korozje i tak dalej.

Po zmatowieniu wszystkiego do kupy znów parę godzin, zalaliśmy chłodnicę zwykłą wodą (na szczęście była odwilż ) i pojeździłem z ta wodą dwa kwadranse. Potem wylałem ją i tak kilka razy. Na koniec zalałem płynem chłodniczym.

Jakie to boskie uczucie siedzieć w samochodzie z sprawnym ogrzewaniem.

Po zmatowieniu wszystkiego do kupy znów parę godzin, zalaliśmy chłodnicę zwykłą wodą (na szczęście była odwilż ) i pojeździłem z ta wodą dwa kwadranse. Potem wylałem ją i tak kilka razy. Na koniec zalałem płynem chłodniczym.

Jakie to boskie uczucie siedzieć w samochodzie z sprawnym ogrzewaniem.

Technikę lutowania opisałem w poście Lutowanie twarde i miękkie